Dzień VII
W pochmurny niedzielny dzień wybraliśmy się do (jak mawiają Grecy) ,,ósmego cudu świata”, czyli w Meteory; (gr.: ,,zawieszone w powietrzu”). Jest to niewielki masyw skalny znajdujący się w środkowej Grecji - Tesalii.
W miejscu, gdzie miliony lat temu było dno morza, obecnie wznoszą się kilkusetmetrowe, pionowe formacje skalne. Tutaj z cudem natury w niesamowity sposób połączył się geniusz człowieka.
Od XIV w. Meteory stały się miejscem osiedlania się mnichów, (tylko mężczyzn), którzy chcieli żyć w całkowitej izolacji. Z czasem na skałach zaczęły powstawać klasztory. Do XVI w. wybudowano ich 24, a samych mnichów było tu około 3 tys. Obecnie zaledwie 6 z nich jest zamieszkanych i udostępnionych do zwiedzania. 2 z nich zamieszkują mniszki.

Zanim jednak ,,posmakowaliśmy” krajobrazów oraz monastycznej rzeczywistości Meteorów, pierwszym naszym celem była pracownia ikon położona u ich stóp w mieście Kalambaka. We wnętrzu przyjęto nas kostką słodkiej loukoumi oraz sokiem pomarańczowym. Po czym przedstawiony nam został proces ,,pisania” ikon.

Głównym jednak celem naszej wycieczki był klasztor męski p.w. św. Warłama. Jest to drugi co do wielkości ,,Meteor”, który powstał w XVI wieku. Droga na szczyt góry zwieńczona była cudownym widokiem sąsiednich ,,maczug” oraz ,,przebijających” pomiędzy nimi okolicznymi miejscowościami i pasmami górskimi.
W klasztorze zapoznano nas z wpływem prawosławnego nurtu chrześcijaństwa zarówno na budownictwo sakralne, jak i na regułę życia tutejszych mnichów.

W drodze powrotnej towarzysząca nam przez cały dzień pani Sylwia rozstrzygnęła loterię, w wyniku której na osiem pamiątek z pracowni ikon, aż cztery trafiły się naszym uczniom oraz Panu Romanowi Miksie.

Tesalia, a szczególnie Meteory urzekły nas swym pięknem. Niestety nikt z nas nie chciał na dłużej wyrabiać tam w sobie cnoty posłuszeństwa i odzwyczajania od XXI - wiecznych nawyków, toteż powróciliśmy do autokaru, a w efekcie 2-godzinnej drogi do Środkowej Macedonii.